Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie druku ponad 30 tysięcy ulotek z uwagi na brak znamion przestępstwa. Radny Jacek Olech ponad rok temu ujawnił, że ratusz mógł podwójnie zapłacić firmie drukującej materiały reklamowe. Pierwsza partia ulotek nt. segregacji śmieci miała być wydrukowana z błędem technicznym. Według wersji Jacka Olecha zdecydowano wówczas o ponownym wydruku i kolejnej fakturze, miejscy urzędnicy tłumaczyli natomiast, że był to tylko dodruk. - Korekta wyceny wiązała się ze zwiększeniem planowanego nakładu i zmianami projektu - tak wyjaśniał sprawę Ireneusz Stachowiak, zastępca prezydenta miasta.

Ulotki z "pierwszej partii" miały być przechowywane w biurach wydziału przy al. Sienkiewicza i potajemnie wywiezione w celu zniszczenia w dniu ujawnienia całej afery. Smaczku sprawie dodawał fakt, że wykonawcą usługi była firma Tomasza Sibory, wieloletniego współpracownika prezydenta Ryszarda Brejzy. Ofertę wybrano, bo była blisko dwukrotnie tańsza od dwóch innych drukarni zapytanych przez Urząd Miasta.

Jacek Olech zainteresował prokuraturę ulotkami już w ubiegłym roku. Ta umorzyła dochodzenie, ale radny skorzystał z trybu zażalenia i śledczy ostatecznie zajęli się sprawą. Powołali m.in. biegłego w sprawach poligrafii.

- Biegły w całości potwierdził moją tezę stwierdzając, że na dostarczonej przeze mnie do materiału dowodowego ulotce jest widoczna "pikselizacja". Wada wynikała z wadliwości plików graficznych dostarczonych do drukarni. Obala to w całości tezę, na której oparto poprzednie postanowienie o umorzeniu śledztwa, gdzie prowadzący postępowanie spekulował jakoby wadliwy egzemplarz wydrukowano w fazie kalibracji maszyny - mówi Jacek Olech. I dodaje, że konsekwentnie ignorowano jego wniosek o przesłuchanie pracowników wydziału ochrony środowiska, którzy byli obecni w pracy w dniu, w którym miały być wynoszone ulotki.

Teraz Jacek Olech chce zawnioskować o uchylenie postępowania o umorzeniu, zmianę prokuratury prowadzącej, a ponadto sprawą chce zainteresować Centralne Biuro Antykorupcyjne, pod kątem ewentualnej zmowy.

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej radny zdradził także, że w ostatnim czasie otrzymał kilka telefonicznych anonimów, ale w związku z inną sprawą, w którą ostatnio się zaangażował. Śledczy na wniosek radnych opozycji sprawdzają, czy przy przyznaniu dotacji na likwidację pieca węglowego w parafii pw. Imienia NMP nie przekroczono uprawnień.

- Panie radny Olech, panie Jacku drogi, tym razem się Pan pogubił, zaatakował Pan Kościół. Wpływ na Pana miał szatan, diabeł... - cytuje z pamięci Jacek Olech. Nie uważa jednak tych telefonów za groźby i nie zamierza ich nigdzie zgłaszać. Przyznał też, że nie boi się egzorcyzmów... [MP] [MP]